środa, 13 lutego 2019

helpunku dla opaśnika

Największy mój kompleks od zawsze to brzuch. Nawet jak ważyłam 58 kg lub pewnie nawet mniej, to on zawsze wydawał się ohydny i tłusty. O ile kiedyś się wydawał, to teraz po prostu jest.

I wczoraj ta pizzerina i bułka z parówką
I dzisiaj ta okropna bułka...

Boże, jak ja chcę do czegoś dojść? No jak? Żrąc?!

Chciałabym, aby już była wiosna... Jeździłabym dużo na rowerze, chcę chodzić po górach, myślę o bieganiu lub ćwiczeniach z fit matką wariatką.

Muszę coś zacząć robić...

Pomocy....

poniedziałek, 11 lutego 2019

wspomnienia grubasów

Dzień drugi.

Poza tym cholernym burito i pierogami ruskimi to ogólnie było dobrze.
Rano zjadłam sałatkę z kurczakiem (lunch box z biedry), później sok, mamba, jabłko i musli z jogurtem. Wiem, bez szału jak na kogoś kto się chcę odchudzić, ale zawsze to lepsze niż kebab na start.

Raczej nie umiem już się głodzić.
Pamiętam czasy na uczelni, jak wracając po 12 godzinach na wykładach, jechałam busem i zastanawiałam się, czy mogę zjeść jabłko. Przez cały dzień wypijałam jedną mleczną czekoladę z automatu na piętrze. Chyba nawet dla smaku, a nie z głodu. Po uczelni często szłam gdzieś do znajomych, bo imprezowali i trzymałam w garści pięć chipsów, licząc ich wszystkie wartości, począwszy od kaloryki. Dodawałam do tego moją mleczną czekoladę z automatu oraz piwo, czy drinka, którego chciałam wypić. Przed imprezą, ubierając buty w przedpokoju podziwiałam swoje chude uda i dziurę, która zrobiła się między nimi. Podciągałam bluzkę i z uśmiechem patrzyłam na zestaw własnych żeber. Ręce miałam tak chude, że nie mogłam się nadziwić, jak pięknie odstają te wszystkie kości.

Jeżeli już jadłam czasem obiad, to później zawsze szłam na spacer.
Mówiłam, że to po to, by poczuć się lżej. Nie kłamałam w tym wszystkim. Po wymiotowaniu zawsze było mi lżej. Później zaczęłam czerpać przyjemność z gotowania dla rodziny i oglądania jak jedzą. Widok ludzi konsumujących sprawiał, że nie chciałam jeść. Widziałam jak upychają jedzenie do buzi, jak cieknie im tłuszcz i sosy po ustach i brodzie. Najlepsze były widoki ludzi otyłych- wtedy miałam jedzenie na cały dzień z głowy. Kiedyś w przydrożnym barze widziałam otyłą kobietę, która zamówiła kebaba. Wiem, że nie wypada, ale nie spuściłam z niej wzroku. Oglądałam, jak mocno wpycha bułkę, dopychając jeszcze palcami, to co się nie mieści. Całe ręce ma pokryte sosami i sałatkami, które wypadły. Jeeezu, nawet barszczyku po tym widoku nie umiałam wypić. Nie pamiętam ile później nie byłam w stanie zjeść. Bałam się jedzenia. Czasem nawet popadałam w opisywaną w książkach manię, że bałam się go dotykać, aby przez skórę nic we mnie nie wlazło.
Taka byłam.

Spokojnie, teraz jestem po drugiej stronie i może to na mnie obżerającą się patrzy taka druga Matylda...


Matylda, 28l., 85kg

szpilka w sadełko

Pobudka.
Siódma rano, dźwięk budzika i to okropne uczucie tłuszczu wylewającego się na łóżko z mojego brzucha, ud, pleców, ramion. Próbuję ręką zgarnąć to wszystko i sztywno ułożyć, uklepać. Nic nie jest na swoim miejscu od kilku lat.
Zgubiłam się. Teraz powoli wracam do siebie. Objętościowo jest mnie prawie dwa razy, pieprzone dwa razy więcej niż powinno być. Ratunku.
Czasem gromadzimy to wszystko, mówiąc sobie, że od poniedziałku, od pierwszego, od stycznia, od jutra. Akurat dzisiaj jest poniedziałek, akurat dzisiaj jest jutro, pierwszy i styczeń dla mojego sadła. Czasem potrzebujemy bolesnego ukłucia, by wziąć się za siebie. Zamiast stać przed lustrem i wciągać brzuch, powtarzając sobie "eeeee nie jest tak źle", trzeba go wywalić i po prostu powiedzieć "o kurwa". Najwyższy czas przyznać się przed sobą, że się zapuściło i nie był to jeden dzień, tylko wiele lat nieszanowania siebie.

Oczywiście wczoraj, wiedząc co będzie dzisiaj nażarłam się jak świnia. 
2 x zamawiany kurczak z frytkami
pełno bułek z różnymi rzeczami
m&m garściami
cola litrami
herbatniki

Więcej grzechów nie pamiętam, ale było tego sporo.

Zajadałam smutki i żegnałam się z obżarstwem, standardowo obżerając się.
Co się stało, że Panna Sadełko miała jakieś smutki? 
Ponieważ usłyszała od mężczyzny "Chciałbym mieć taką dziewczynę jak Ty, tylko chudszą".
I to była właśnie ta szpila, zatopiona w morzu mojego tłuszczu.
To był właśnie ten moment, ta kropla, która przelała czarę goryczy.

Matylda, 28l, 85kg.